czwartek, 24 grudnia 2009

Święta


Wesołych Świąt życzy wszystkim Krasnal Coca-Coli spadający ze Skarpy Warszawskiej.

Wesołych Świąt!!

środa, 9 grudnia 2009

Obroniona!

Oto chwila wygłoszenia koreferatu przez dr Tomasza Kazimierskiego.
Ja słucham (fot. Karolina Skalik)

Wczoraj wieczorem odbyła się publiczna obrona dyplomu. Dziękuję wszystkim za przybycie.

Szczególnie dziękuję gościom specjalnym. Przybyli prof. Krzysztof Jakubowski (wieloletni dyrektor Muzeum Ziemi PAN), dr Marek Ostrowski (wybitny Varsavianista), Michał Wojtczuk (redaktor Gazety Stołecznej) oraz Marta Trakul (z Urzędu Miasta).

W zrelacjonowaniu obrony ubiegła mnie już gazeta stołeczna, do niej odsyłam.

Niniejszym ogłaszam wszem i wobec, że zostałem szczęśliwym absolwentem z tytułem
magistra inżyniera architekta.

środa, 2 grudnia 2009

obronić Skarpę!


Przez ostatni rok zajmowałem się zagadnieniem wartości kulturowych Skarpy Warszawskiej oraz badaniem jej znaczenia dla obrazu miasta. Moim celem było i jest nadal wyeksponowanie korony skarpy w strukturze przestrzennej stolicy.

Jakie znaczenie Skarpa Warszawska ma a jakie mogłaby mieć dla dzisiejszej Warszawy?
Cóż takiego miasto mogłoby na niej zyskać?
Po co nam aleja Na Skarpie?
Dokąd prowadzi ulica Smolna?
I dlaczego nie wolno zwlekać z działaniem?

Zapraszam serdecznie na publiczną obronę mojej pracy magisterskiej pt.:

miasto na krawędzi - na krawędzi miasta

Częścią obrony jest dyskusja, w której każdy może zabrać głos, do czego zachęcam.
8 grudnia godz. 19:00
Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, przy ulicy Koszykowej 55

wtorek, 17 listopada 2009

Skarpa na wystawie

Wczoraj o godzinie 13. wszystkie dziesięć plansz (łącznie 7 metrów kwadratowych!) zostało rozwieszonych na wystawie prac dyplomowych Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Wystawa jest otwarta dla wszystkich, zapraszam do odwiedzin.

Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej,
00-659 Warszawa
ul. Koszykowa 55
Wystawa zorganizowana jest w tzw. Pawilonie Rzeźby (wejście z dziedzińca wydziału).



wieszanie plansz na wystawie (fot. Karol Żurawski)

KONCEPCJA PROJEKTOWA 3.1

Oto skończone plansze dyplomowe:






poniedziałek, 26 października 2009

UW na skarpie - skarpa na UW


wykład w auli wydziału biologii UW (fot. Karolina Skalik)

Odbyło się dzisiaj kolejne spotkanie z cyklu autorskich wykładów dr Marka Ostrowskiego, znanego varsavianisty, na temat Warszawy. Tematem tego wieczoru była Skarpa Warszawska. Dr Ostrowski tłumaczył znaczenie skarpy dla historii miasta i obrazował jej dzisiejszą postać. Poruszył wiele ciekawych wątków. Zwrócił też uwagę na fakt, że na obszarze Warszawy najwyższy jest fragment skarpy na tyłach Pałacu Kazimierzowskiego, czyli dzisiejszej siedziby Uniwersytetu. Leży więc uniwersytet na koronie skarpy - tym lepiej, że temat skarpy zawitał na uniwersyteckie wykłady.

Do krótkiego zabrania głosu dr Ostrowski zaprosił również mnie. Na zakończenie spotkania wygłosiłem krótki wykład, będący streszczeniem mojego osobistego stosunku do sprawy skarpy.

Wykłady dr Ostrowskiego gorąco polecam.

poniedziałek, 12 października 2009

PROLOG


okładka wydanego przez Urząd Miasta biuletynu podsumowującego cykl Śniadań na Trawie

Rzecz o tym, kto bierze udział w Grze w Miasto i jak zostać jednym z graczy.

Tak wiele ma każdy z nas obowiązków na głowie, tak wiele spraw! Każdy dzień przynosi nowe trudności i wyzwania. Czy możemy wymagać od siebie, aby pomimo to znajdować czas i ochotę na angażowanie się w procesy kształtowania miasta?

Nie my pierwsi stawiamy takie pytanie. Już starożytni grecy szukali na nie odpowiedzi. I ta odpowiedź była dla nich raczej oczywista: współtworzenie wspólnoty uważali bowiem za najlepszą formę życia - we wspólnocie ludzie działają wspólnie dla wspólnego dobra. Arystoteles za najprzedniejszą ze wspólnot uważał polis, czyli miasto. Uczestnictwo w kształtowaniu miasta miało być nauką oraz drogą do doskonałości dla każdego obywatela. Tę aktywną społecznie postawę filozof próbował uchwycić, definiując człowieka jako zoon politikon - zwierzę polityczne.
Co więc z tymi, którzy angażować się nie chcieli? Wszystkich stojących 'z boku' nazywano idiotes, czyli po prostu idiotami. Idioci to ci, których nie interesował wspólny interes. To ci, których nie interesowało dobro miasta. Wraz z takim właśnie zarzutem, Sokratesowi podano do wypicia kielich cykuty...
Czegoś powinien nas przykład Aten nauczyć. Chętnie deklarujemy nasze kulturowe pokrewieństwo z demokracją ateńską - chcemy demokracji - zapominamy jednak, że jej warunkiem jest ciągła aktywność obywateli. Demokracja nie jest dla idiotów. I nie dla idiotów jest miasto.

Tam gdzie mowa o wspólnocie i zaangażowaniu, o jakimś zbiorze jednostek działających wspólnie, stykamy się z zagadnieniem konfliktu: konfliktu interesów pomiędzy tymi jednostkami. Pora odrzucić oświeceniowe utopie próbujące jasno wyznaczyć jakiś jeden wspólny cel czy interes publiczny. Nie ma takiego, a w każdym razie tu na ziemi nie jest możliwe wyartykułowanie go (co innego w Niebie). Przyjmijmy więc istnienie konfliktu jako niezbywalnej cechy współżycia ludzi, a także kształtowania miasta. Wymaga tego od nas praktyczna potrzeba.
Taka postawa skłania nas do opisu miasta za pomocą modelu Gry. Każda gra ma swoje zasady (co nie znaczy, że nie bywają one łamane) i swoich graczy (choć gracz graczowi nierówny). Zarówno gracze jak i zasady są historyczne, tzn. zmienne w czasie. A w grze, jak to w grach bywa, każdemu graczowi o to chodzi, żeby wygrać raczej niż przegrać.

Gra w Miasto zmieniała swoje zasady wielokrotnie. W każdych warunkach inne były możliwości działania, inne priorytety, inni rozgrywający. Z tej perspektywy warte prześledzenia są losy warszawskiej promenady - alei Na Skarpie.
Fakt, że Skarpa Warszawska jest kluczowym elementem stanowiącym o tożsamości miasta uświadamiano sobie od setek lat. To właśnie na skarpie powstało miasto, wzdłuż niej lokowano reprezentacyjne pałace wraz z ogrodami. Ale skarpy nie postrzegano jako całości - granicami pałacowych założeń skarpa podzielona była na szereg niezależnych fragmentów. Dopiero po poszerzeniu granic miasta i przejęciu części terenów magnackich możliwe było myślenie o niej jak o całości. Okazję tą wykorzystał w 1916 roku Tadeusz Tołwiński, nadając obszarowi skarpy wyjątkowo prestiżową, publiczną, rządowo-kulturalną funkcję oraz wytyczając aleję Na Skarpie. Koncepcja ta zdobyła sobie wielkie poparcie mieszkańców i władz. Była szeroko dyskutowana jako jedna z najatrakcyjniejszych wizji rozwoju stolicy. Niestety, zrealizowano ją tylko częściowo. Później, jeszcze w czasie wojny, warszawscy architekci stworzyli koncepcję Narodowej Akropolis – salonu stolicy, która nawiązywała do pomysłów przedwojennych. A dziś? Co takiego z aleją Na Skarpie stało się po wojnie, że obecnie mało kto jest świadomy jej znaczenia?
Rok 1949. W planach socrealistycznego Centralnego Parku Kultury i Wypoczynku nie było po tej alei nawet śladu, nazwa alei Na Skarpie nie padała. W zamian za to zniszczono ślady historycznych założeń ogrodowych, zrealizowano wielką oś eksponującą gmach KC PZPR, a część Alei Ujazdowskich otrzymać miała imię Józefa Stalina. Badający ten temat urbanista Andrzej Kiciński kwituje ów fakt krótko: „Być może jest to protest wobec przedwojennych pomysłów.” Być może... Przecież wszyscy urbaniści znakomicie znali tę koncepcję. Musieli ją znać. Mimo to ulegli presji jej wymazania. Takie bowiem były reguły Gry.

A jakie są te reguły dzisiaj?
Na każdym kroku widzimy, że pierwsze skrzypce odgrywa pieniądz – Inwestor, dla którego Władza nie stanowi symetrycznej przeciwwagi. Zresztą, czy w epoce postpolityki w ogóle jeszcze można tego od niej wymagać? Pora brać sprawy w swoje ręce. W Polsce z demokracją bywa różnie: demos, czyli lud nie zawsze bywa aktywny, oddając tym samym władzę Innym. Jedno jednak jest pewne: polskie społeczeństwo jest społeczeństwem otwartym. Otwarta jest także Gra w Miasto, a to znaczy, że każdy może spróbować zostać jej graczem.
Graczem liczącym się nie będę ja, nie będziesz Ty. Ale znaczącą rolę odegrać może grupa, wspólnota. Wielka może być siła inicjatywy obywatelskiej. Grupę trzeba jednak zgromadzić, grupie musi przyświecać wspólny cel. Dlatego jestem przekonany, że warunkiem podstawowym skutecznego działania na rzecz jakiejś wartości, także przestrzennej, jest przede wszystkim zakorzenienie jej w świadomości ludzi.

W sprawie alei Na Skarpie udało się wykonać ten pierwszy ruch. To była Nasza tura. Teraz czekamy na ruchy innych graczy, po nich ponownie przyjdzie nasza kolej. Gra w Miasto toczy się.

wtorek, 6 października 2009

Spacerownik SKARPA WARSZAWSKA



Zachęcam do nabycia czwartkowej Gazety Wyborczej, bo w niej dodatek specjalny: opracowany przez Jerzego S. Majewskiego Spacerownik SKARPA WARSZAWSKA. Autorzy zapowiadają wiele ciekawostek! A w niedzielę 11 października WSPÓLNY SPACER!!


Podwieczorek w Palmiarni

Debata: Skarpa - zielony salon Warszawy.


od lewej: Dariusz Bartoszewicz, prof. Krzysztof J. Jakubowski, Artur Filip, Jacek Skorupski, dr Krzysztof Domaradzki i Michał Wojtczuk

czwartek, 24 września 2009

po Śniadaniu...


Część uczestników debaty powędrowała aleją Na Skarpie...
(fot. Ula Setlak)


Śniadanie Na Trawie było bardzo udane. Mieliśmy ciekawe wykłady, ciekawą dyskusję i smaczne ciastka. Dziękuję tym, którzy zjawili się. Tych, którzy w Śniadaniu udziału wziąć nie mogli, zapraszam do zapoznania się z podsumowaniem Gazety Stołecznej.

Organizatorzy zapraszają na Podwieczorek na Trawie - spotkanie podsumowujące cały cykl Śniadań. Odbędzie się 8. października o godzinie 17:00. (Póki co nie wiadomo gdzie.)

czwartek, 10 września 2009

Po co nam parki?

12 września, godzina 12.00 – 14.00, Park Kultury
Referaty, które wygłoszone zostaną na sobotnim Śniadaniu na Trawie:
  • Jak i o co pytać przed rozpoczęciem projektowania? Parki w procesie projektowania opartego na wiedzy. Joanna Szczepańska
  • Kto bierze udział w 'grze w miasto' i jak zostać jednym z graczy? Artur Jerzy Filip

  • Po co komu Park? Beata J. Gawryszewska dr inż.

  • Perspektywa urzędnika: dla kogo tworzymy parki? Adam Grzegrzółka

poniedziałek, 7 września 2009

Śniadanie na Skarpie



Zapraszam do wzięcia udziału w Śniadaniu na Trawie, które w najbliższą sobotę odbędzie się na skarpie. Spotkanie ma formułę dyskusji z mieszkańcami, do której wstępem są krótkie prezentacje. Tym razem jedną z nich poprowadzę ja - na temat alei Na Skarpie i partycypacji społecznej w ogóle.

Przedstawiam temat mojego wystąpienia:

Kto bierze udział w 'grze w miasto' i jak zostać jednym z graczy.

Czy metody projektowe, którymi przez lata posługiwali się urbaniści, mogą być jeszcze dzisiaj efektywne? Czy mieszkańcy mogą liczyć na to, że zawsze znajdzie się ktoś, kto za nich pomyśli? Rzecz o tym, że partycypacja społeczna jest elementem funkcjonowania społeczeństwa otwartego i w tym sensie jest dzisiaj koniecznością.

strona urzędu miasta

środa, 2 września 2009

list od czytelnika - zdjęcia


Skarpa Warszawska (fot. Ula Setlak)

Ula przysłała trzy wykonane przez siebie zdjęcia. Wszystkie przedstawiają Park Rydza-Śmigłego. Takiej Skarpy, jak rozumiem, Ula by chciała: zielonej, trochę dzikiej, romantycznej, spacerowej, wyciszonej. Mi też marzy się taka rozmarzona Skarpa Warszawska.


Skarpa Warszawska (fot. Ula Setlak)


Skarpa Warszawska (fot. Ula Setlak)

Cieszy mnie bardzo, że już drugi wpis na tym blogu zawiera materiały nie przygotowane przeze mnie. Autor ostatnio publikowanego listu wyrażał niezadowolenie, że z całej tej dyskusji mieszkańców, którą gazeta ogłaszała i obiecywała, nic nie wyszło. Skończyło się na paru listach, a to za mało. Skoro jednak Stołeczna swoich stron nie może poświęcać tematowi Skarpy w takiej ilości jak byśmy sobie tego życzyli, to zapraszam serdecznie do takiego właśnie wykorzystania mojego bloga. Po to powstał!

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

list od czytelnika- koncepcja obywatelska

Do zawartych w niej pomysłów nie roszczę sobie żadnych pretensji i jeżeli jakiś „urbanista” zarobi na ich wykorzystaniu jeszcze mu postawię piwo w Qchni Artystycznej.

Ogólne założenia to: szerokość co najmniej cztery metry. Żadnych schodów. Spadki minimalne. Tak, żeby można się było na całej długości poruszać bez wysiłku wózkiem inwalidzkim. Kawiarnie (czyli budki z piwem) co 50 metrów. Również małe sklepy, galerie i co tam jeszcze w ilości nie odwracającej uwagi spacerowiczów od tego co ważne. Powinny to być obiekty podobne w zamyśle do tego co powstało na Skwerze Hoovera. Na część można ogłosić konkursy, Część zlecić do zaprojektowania wybranym sławom lokalnym i światowym. Może w końcu Ghery coś w Polsce zbuduje… Koniec i początek AnS powinny się znajdować nie gdzieś w krzakach, ale w miejscach uczęszczanych już teraz. No i najlepiej, żeby jej przebieg był jednocześnie jakąś metaforą. Jednolitość nawierzchni i oświetlenia. Ale już ławki i śmietniki powinna to być symfonią form. Bezpieczeństwo i porządek powinny być egzekwowane w takim standardzie jak w przejściach podziemnych przy Dworcu Centralnym 24 godziny na dobę. AnsS biegnie krawędzią skarpy a nie w oddaleniu od niej. Piesi, rowerzyści, jadący na rolkach są na AnS równorzędnymi partnerami. Ewentualne ekscesy (zbyt szybka jazda, nie zsiadanie z roweru kiedy tłum jest gęsty) powinny być moderowane przez Siły Porządku i Harmonii (straż miejska?). Poza szczytem spacerowo-turystycznym (nie wakacyjna pora roku, ranek, noc) AnS służyła by jako idealna ścieżka rowerowa przez tą część śródmieścia. Obecność tłumu (a jestem przekonany że ten tłum się będzie pojawiał jeżeli tylko AnS nie będzie się zaczynała w krzakach) będzie ograniczać możliwość jazdy na rowerze czy na rolkach.

Moja AnS zaczyna się za plecami Prusa. Tam jest co prawda władztwo Kościoła, ale w pasie czterech metrów od krawędzi skarpy nie ma tam żadnych zabudowań. Nie oddadzą? Obecna prezydent ma dobre stosunki z hierarchami. To tylko kilkaset metrów kwadratowych. Przechodzimy sobie na tyłach Tow. Świadomego Macierzyństwa i mamy piękny widok na ślimaka ul. Karowej. Piękny przykład secesji tak słabo widocznej w Warszawie. A teraz leżący zupełnie na uboczu.

Dalej idziemy na tyłach UW podziwiając widoczne za ogrodzeniem gmachy całkiem niewidoczne od strony Traktu Królewskiego. Na tym odcinku (do Browanrnej) sklepy i knajpy powinny się znajdować w niszach od strony Uniwersytetu. Przekraczamy Browarną i kontynuujemy spacer na tym samym poziomie, nie tak jak jest teraz. Aleja jest więc wcięta w Skarpę. Oczywiście teren pomiędzy Aleją a domami stojącymi przy Sewerynów musi być uporządkowany a śmietniki będące teraz jego główną ozdobą muszą być jakoś zakryte. Aleja biegnie dalej obok i poniżej istniejącej ul Bartoszewicza. Obecnie są tam schody którymi schodzi się do istniejącej kładki. Po jej przejściu trzeba się znowu wspinać do poziomu skweru na tyłach AM (muzycznej, nie medycznej).

Tymczasem Nasza Aleja powinna nad Tamką przebiegać na wysokości trochę mniejszej niż taras Pałacu Ostrogskich. I bliżej tych dwóch kamienic których ślepe szczyty doskonale nadają się do tego, żeby tam dobudować coś na długości 20- 30 m a ścieżkę poprowadzić środkiem tych dobudówek. To miejsce to spiętrzenie różnych stylów i epok. Jeżeli się tam dołoży jeszcze jakąś ekstrawagancję będzie tylko lepiej.

Po przekroczeniu Tamki Aleja biegnie po krawędzi skarpy, ale nie odsuwa się zbytnio od AM, więc i tak będzie słychać ćwiczących muzyków. Latem robią to przy otwartych oknach… Efekt jest niesamowity. Tu powinna być odnoga prowadząca do Instytutu Chopina. I znajdującego się w nim muzeum. Czy przewidziano wejście z poziomu skarpy? Pewnie nie. Szkoda. Instytut znalazł by się dzięki temu przy turystycznym trakcie i wielu turystów którzy inaczej by do niego nie dotarli mogło by zboczyć na chwilę z Alei i to muzeum odwiedzić.

Plac zabaw dla dzieci trzeba by trochę przesunąć, ale co zrobić z wąwozem prowadzącym do bramy w murze okalającym Siostrzyczki? Jak długo żyję nie widziałem, żeby z tej bramy ktoś korzystał. Ani nikt, kogo pytałem. Ale dobrze. Zróbmy tunel. Wjazd byłby o 100 na wschód a skwerek na tyłach AM połączył by się z ponurym laskiem na tyłach Sarpu w jeden park. Dobrze też by było coś postawić przy Kopernika naprzeciwko byłego Kina Skarpa. Teraz ta wyrwa tylko niepokoi.

Na tyłach Sarpu trzeba zmienić dwie rzeczy. Co najmniej. Zlikwidować ogrodzenie i umożliwić wchodzenie do pawilony wystawowego od strony Alei. W ten sposób wystawy odwiedzali by ci turyści, którzy inaczej w ogóle by nie dotarli w tą okolicę. No i sarpiana knajpa zyskała by nowych klientów. Po drugie to ogrodzenie na krawędzi. Niżej, tuż pod oknami Siostrzyczek (od strony Tamki) jest standardowa balustrada. Taka powinna być i tu. A Aleja powinna się znaleźć na tym samym poziomie co chodnik przy Alejach Jerozolimskich. Żeby nie było schodów!

Przez Jerozolimskie musi być przejście z sygnalizacją świetlną. Z priorytetem dla tramwajów oczywiście. Spacerowicze znajdą się tu na chwilę w strefie wielkomiejskiej. To przypomnienie, że to co widzieli wcześniej to jednak jest fragment metropolii a nie coś poza nią. Poza tym zobaczą perspektywę Mostu Poniatowskiego i MN, które też jest na uboczu i z Traktu Królewskiego nie ma powodu zbaczać w jego kierunku. A tu proszę, jak na wyciągnięcie ręki. Niestety samo Muzeum jest zawalidrogą gorszym niż Aleje. Trzeba by przynajmniej uszczknąć z jego terytorium pas czterech metrów żeby można było kontynuować spacer po skarpie. Ale najfajniej by było tę twierdzę pozbawić ogrodzenia i pozwolić nam spacerować pomiędzy czołgami. A nawet zrobić między nimi kawiarenkę. Niezwykłe miejsce. Może byłby to unikat na skalę UE?

Dalej wędrujemy po krawędzi. To co jest na tyłach MN i Giełdy trzeba by jakoś ucywilizować, nawet zabudować częściowo.Nad Książęca przechodzimy mostem wysuniętym na wschód. Istniejąca kładka może zostać, ale nie tędy powinna przebiegać główna droga. Powinna biec skarpą po drugiej stronie Muzeum Ziemi, a samo muzeum (znowu ukryte i peryferyjne) znalazło by się przy głównym trakcie jako jeszcze jedna z jego atrakcji. Razem z kamieniami których teraz zazdrośnie strzeże ogrodzenie. To już trzecie ogrodzenie, które bym rozebrał…

Dalej wędrujemy przez górny taras Parku Kultury i Wypoczynku który w tej chwili w ogóle nie przewiduje takiego kierunku wędrówki. W moim pomyśle AnS biegnie przez ten taras i przechodzi w drogę na tyłach Sejmu. Po czym na tym samym poziomie przechodzi nad Myśliwiecką mostem na stronę Jazdowa znowu nie zmieniając poziomu. Istniejąca kładka tyleż szkaradna co niewygodna powinna zostać unicestwiona.

Dalej przez Jazdów niemal w linii prostej docieramy do wykopu Trasy Łazienkowskiej który pokonujemy na tym samym poziomie prostym, nie wygiętym w łuk mostem (stara kładka może zostać, ale pewnie i tak zostanie rozebrana. A Aleja stała by się wschodnim tarasem Muzeum Historii Polski.

Teraz, dalej po krawędzi Skarpy docieramy do… tarasu Qchni Artystycznej dzięki czemu ten zasłużony zakład wychowawczy zamiast być na jakimś wygwizdowie trafia na główną promenadę, a monumentalne schody po których nikt prawie teraz nie chodzi nareszcie zyskały by uzasadnienie.

I tu najgorsze. Dalej po krawędzi skarpy docieramy nad Agricolę i…. znowu mostem przechodzimy nad ogrodem Botanicznym UW do Łazienek. To przejście musiało by być zamykane o tej samej porze co Park Łazienkowski. Aleja w tym miejscu by się rozwidlała i prowadziła w stronę Alej i w stronę kawiarni Na Rozdrożu. Ale za dnia spacerowicze docierali by aż do pomnika Szopena i Belwederu.

Belweder mógłby się stać ostatnią stacją traktu na skarpie. Głowy państw wolą od jego zatęchłych sal apartamenty w luksusowych hotelach, prezydent RP ma inną siedzibę. A w Belwederze jakieś muzeum? Jeszcze jedna atrakcja Łazienek? Wielki Książe Konstanty i Powstanie listopadowe? II RP i Piłsudski? Czas po 4 czerwca i dwaj pierwsi prezydenci? Jest o czym opowiadać. To muzeum mogło by być równie atrakcyjnie urządzone jak Muzeum Powstania, a miało by tą przewagę, że znajdowało by się w autentycznym gmachu związanym z wydarzeniami które prezentuje ekspozycja.

Tak więc spacer Aleją mógłby się zaczynać od zwiedzania Zamku Królewskiego, potem Muzeum Historii i Belweder na koniec. W miedzy czasie jakaś wystrzałowa prezentacja architektury polskiej w Sarpie, czołgi i samoloty i samo Muzeum Narodowe i Sejm, wyżerka gdzieś po drodze a to wszystko z dala od zgiełku miasta, wśród zieleni i w atmosferze jakby unoszenia się nad ziemią. Ja czegoś takiego w żadnej europejskiej stolicy nie widziałem . A znam ich wiele.

I to za małe pieniądze. Byle nie zabrakło determinacji miejskim politykom i nam, mieszkańcom Warszawy. Byle sprawa nie ugrzęzła wśród podchodów pomiędzy „urbanistami” i ich swarów o to który z nich piękniejszy.

Ale żeby nie było tak łatwo.

Mamy w Warszawie miejsce na trzy takie szlaki. Każdy inny.

Pierwszy to Trakt Królewski, coraz sensowniej urządzony chociaż przecięty przez Rondo Degaulle’a niestety. Może to rondo nie jest już potrzebne (bo się nie krzyżują tu dwie równorzędne ulice) choć palma musi pozostać tak czy inaczej.

Drugi trakt to nasza wymarzona Aleja na Skarpie.

A trzeci…. To nadwiślański bulwar od Młocin po Kępę Zawadowską przeznaczony dla pedestriali, rowerzystów i rolkarzy. Osiem metrów szerokości, asfalt, oświetlenie, knajpy, sklepy (byle nie za dużo).

No i te trzy trakty powinny być ze sobą połączone, żeby tworzyły jeden system.Jest się o co bić, jest o czym dyskutować.

Ale można oczywiście po kawałeczku, bez konsekwencji. Jak zwykle i byle jak. Jak z Placem Defilad.


Partia

piątek, 28 sierpnia 2009

Wydobywanie tożsamości


eratyk - pomnik przyrody na alei Na Skarpie, przed willą Pniewskiego

Nadawanie jednolitości / ciągłości w przestrzeni powinno być świadomie realizowane przez architektów. A ciągłość to ta cecha właśnie, której brakuje alei Na Skarpie. Efektem niezrozumienia tego faktu są prawdopodobnie komentarze tych, którzy umniejszają znaczenie dyskusji podjętej przez Gazetę uzasadniając, że przecież są ścieżki, są przejścia. Są, ale brak im jednolitości, która spajałaby wszystkie elementy w jeden organizm nobilitując tym samym każdą z tych części. Każdy kawałek chodnika jest tylko kawałkiem chodnika, i tyle. Ale razem mogą stanowić aleję Na Skarpie - trasę o randze ogólnomiejskiej, znaną, opisywaną w przewodnikach, odwiedzaną, piękniejącą.

Sposobów nadawania ciągłości przestrzeni architekci znają wiele. Jednym z nich jest nadanie rytmu. Stały, powtarzający się element, o wyrazistym znaczeniu, nadaje przestrzeni tożsamość. Przypomnę choćby Parc de la Villette w Paryżu i powtarzające się w nim, tak charakterystyczne, czerwone pawilony.

Jedną z wyjątkowo charakterystycznych cech obszaru skarpowego jest występowanie na nim polodowcowych głazów narzutowych - eratyków. To pozostałość po lądolodzie skandynawskim. Nie jest przypadkiem, że w wielu miejscach na skarpie takie głazy stoją jako pomniki przyrody. Są ich dziesiątki.

Krzysztof J. Jakubowski pisze: 'Najbardziej wyrazistym i łatwo dostrzegalnym śladem pobytu lądolodu skandynawskiego są liczne głazy narzutowe.'
['Jazdów', pod red. Edwarda Rużyłły, s.16]

A przecież obecność i ruch lądolodu były kluczowym procesem kształtującym Skarpę Warszawską, bez której w ogóle nie mówilibyśmy dziś o alei Na Skarpie. (Pytanie czy w ogóle mielibyśmy w tym miejscu stolicę...)


Od zawsze głazy służyły ludziom do zaznaczania swoich miejsc w przestrzeni, do wytyczania tras, oznaczania ośrodków kultu. To świadectwo odwiecznego pragnienia odnalezienia porządku w przestrzeni - Sacrum. W mojej koncepcji projektowej przewiduję wykorzystanie głazów jako lokalnych dominant, znaczników w przestrzeni, akcentów. Powtarzalność tego naturalnego elementu świadczyć będzie o historii, istocie, tożsamości Skarpy Warszawskiej. Owa tożsamość istnieje, czeka tylko na wydobycie!

czwartek, 27 sierpnia 2009

Chodźmy na Skarpę


W dzisiejszym numerze Stołecznej kolejny odcinek skarpowej dyskusji. Redaktor Dariusz Bartoszewicz publikuje pierwsze listy dotyczące Skarpy. Polecam lekturę. Rodzi się projekt obywatelski, weź w nim udział!!

środa, 26 sierpnia 2009

Myśl o Skarpie z gazetą

Gazeta Stołeczna potraktowała temat Skarpy Warszawskiej bardzo poważnie. Dzisiaj pojawił się kolejny artykuł. Tym razem autorem jest Dariusz Bartoszewicz. Pisze on tak:

"Gazeta" obejmuje patronat nad aleją Na Skarpie. Nikt nas do tego nie upoważnił, ani o to nie prosił. Robimy to samowolnie. To aneksja symboliczna - z miłości.

Przypominam, że żadne inne media nie zainteresowały się tematem (pomimo moich zabiegów). Chociażby to daje Gazecie pełne prawo objęcia tego tematu swoim honorowym patronatem.

Zapraszam do wzięcia udziału w akcji Gazety Stołecznej:

Wymyśl z nami, jak urządzić aleję Na Skarpie.

wtorek, 25 sierpnia 2009

Skarpa na okładce


Gazeta Stołeczna, wtorek, 25. sierpnia 2009

Dzięki uprzejmości redaktora Michała Wojtczuka, Skarpa Warszawska trafiła na okładkę dzisiejszej Gazety Stołecznej. Dziękujemy!

ps: tych, którzy nie nabyli wtorkowego numeru, zapraszam do internetowej odsłony gazety.

wtorek, 18 sierpnia 2009

KONCEPCJA PROJEKTOWA 2.2

Prezentuję rozwinięcie wątku z 7. sierpnia.


przestrzenny schemat połączeń komunikacyjnych


Koncepcja zagospodarowania Skarpy (dawny Prater)


Koncepcja zagospodarowania fragmentu Skarpy - wizualizacja


Plac na Skarpie - wizualizacja


legenda

Aleja na Skarpie


1768

Skarpa Warszawska stanowi wyjątkowy element ukształtowania topograficznego miasta. Doceniamy jej wartości widokowe, estetyczne, rekreacyjne oraz miastotwórcze. Jednak, co ciekawe, aż do 1898 roku skarpa stanowiła oficjalne wysypisko śmieci (nie była w stolicy uregulowana sprawa wywozu odpadków).

W XVII wieku na górnym tarasie Skarpy zakładano zespoły rezydencjonalne. Jak zauważa Joanna Putkowska: „Ogród nie był elementem niezbędnym do funkcjonowania rezydencji, niemniej jednak niezwykle ważnym, skoro występował przy wszystkich pałacach i większości dworów.” [Putkowska 1991] Założenie pałacowo-ogrodowe było obowiązujące dla głównych rezydencji warszawskich przez cały XVII wiek. Parcelacja Skarpy przebiegała prostopadle do biegu Wisły, a każde z założeń stanowiło wydzielony obszar. Po większości z nich nie ma już śladu, mimo to inwestycje te nadały obszarowi, dominujący do dziś, charakter krajobrazowy.


1842

W roku 1824 wytyczono Aleję Jerozolimską. Prowadziła do osiedla żydowskiego Nowa Jerozolima; stąd nazwa alei.


1916

Koncepcja poprowadzenia na koronie skarpy ciągu komunikacyjnego pochodzi ze „Szkiców wstępnych planu regulacyjnego miasta st. Warszawy” opracowanych w 1916 roku przez Koło Architektów pod kierunkiem Tadeusza Tołwińskiego.

„W planie zarysowuje się także po raz pierwszy idea przeprowadzenia Alei na Skarpie – jako przedłużenie Krakowskiego Przedmieścia. Aleja ta biegłaby od ul.Kopernika, obok Teatru Polskiego, górnym tarasem Skarpy, wiaduktem nad ul. Tamki przez Dynasy, wiaduktem nad ul. Wiejską i przedłużoną Myśliwiecką do projektowanego na Siekierkach parku narodowego.”
[Kotaszewicz]

W planach Tołwińskiego Aleja Na Skarpie miała być trasą odciążającą komunikacyjnie Nowy Świat. Nazywana jest arterią. Andrzej Kiciński zauważa, że wiązano z nią przesadne oczekiwania komunikacyjne. Sam nazywa ją szeroką promenadą.


1938

Aleja ta pojawia się w planach miasta od roku 1931. Jej wielkim zwolennikiem był prezydent Stefan Starzyński. Nawiązywano do niej w 1935 r. w pracach konkursowych na Plac Marszałka Piłsudskiego i Powiśle.Zrealizowano jednak tylko niewielki jej fragment – na przeszkodzie stanęły głównie parcelacje przecinające założenie.

Powstały dwa odcinki:

  • Krótki fragment zrealizowany na terenie dawnego parku Frascati. Rozpoczynaja się ślepo przy kompleksie sejmowym, a kończący niewiele dalej przy Muzeum Ziemi PAN, gdzie przemienia się w ciąg spacerowy, biegnący atrakcyjną kładką nad ul. Książęcą i dalej na północ wzdłuż całej Skarpy... Istniejący odcinek to pięknie położona, elegancko zabudowana ulica. Muzeum Ziemi zajmuje XVIII wieczny pałacyk księcia Poniatowskiego oraz wybudowany na fundamentach dawnej loży masońskiej Dom Pniewskiego.
  • Fragment na miejscu dawnego targowiska Sewerynów. To odcinek kończący Aleję na Skarpie, nazwany ulicą Juliana Bartoszewicza.
Jeszcze w czasie wojny architekci: Stanisław Dziewulski, Kazimierz Marczewski i Zygmunt Skibniewski stworzyli nową wizję zagospodarowania skarpy. Byli wyjątkowo twórczy i obszar ten potraktowali z ogromnym rozmachem:

''Autorzy wykorzystali Skarpę do stworzenia jedynego w skali europejskich stolic założenia przestrzennego, gdzie elementy natury - przyrodnicze i architektoniczne - tworzone ręką człowieka stanowią całość o stopniowanych napięciach, o miejscach łagodnie krajobrazowych, ale i spięciach zarchitektonizowanych, przywołującego wzory klasyczne - Akropol Ateński czy cesarskie fora Rzymu.''
[Kiciński 2000, s.54]

W tej koncepcji idea Alei na Skarpie pozostała, choć autorzy przesunęli jej bieg na wschód.


1950

Po wojnie założenie Alei na Skarpie nie pojawiało się w stołecznych planach. Dla skarpy powstały plany utworzenia Centralnego Parku Kultury, ale przedwojenne założenie pasażu spacerowego eksponowane nie było. Idea ta powróciła we współczesnych opracowaniach.

Opracowane mapy historyczne publikuję dzięki uprzejmości Klementyny Świeżewskiej.

niedziela, 9 sierpnia 2009

z Nowego Światu do Alei na Skarpie ...i z powrotem


ulica Smolna jako główny ciąg spacerowy pomiędzy Traktem Królewskim a Skarpą Warszawską

Tłumaczyłem w poprzednich wpisach, że to właśnie ulica Smolna powinna pełnić funkcję łącznika pomiędzy Traktem Królewskim a Skarpą Warszawską. Prezentowany teraz schemat ma potwierdzić tę koncepcję.

Smolna jest znakomicie 'podpięta' do Nowego Światu - głównie poprzez plac przed pałacem Branickich. Warszawiacy znają ten zakątek jako miejsce wydarzeń kulturalnych. Poza tym na tyłach ulicy Nowy Świat kwitnie życie towarzyskie w parterowych pawilonach, zajętych dziś głównie przez knajpki. Dzięki temu, każda z bram we wschodniej pierzei ulicy jest ruchliwym szlakiem pieszym. Dalej na południe, po drugiej stronie pałacu Branickich, jest jeszcze szeroki pasaż zielony biegnący wzdłuż Alej Jerozolimskich.

Spacerowicze wchodząc z Traktu w Smolną ujrzą w tle, na końcu ulicy, bujną, gęstą i wysoką zieleń skarpową. Ci, którzy ze skarpy będą wracać wyjdą wprost na Empik (jedno z tych miejsc, które zna każdy warszawiak, zarówno starszy jak i młodszy).

piątek, 7 sierpnia 2009

KONCEPCJA PROJEKTOWA 2.1

Przedstawiam koncepcję rozwiązania przestrzennego.

Cele mojego projektu wykładałem już w poprzednich wpisach, przypomnijmy je jednak:

  1. nadanie ciągłości Alei na Skarpie - KONCEPCJA PROJEKTOWA 1.1; piątek, 30 styczeń 2009
  2. otworzenie miasta na Skarpę, czyli wyraźne wyeksponowanie jej oraz udostępnienie - Otworzyć miasto na Skarpę!; poniedziałek, 20 lipiec 2009
  3. zrealizowanie zejścia po skarpie zgodnie ze schematem tarasowym, który pozwoli zachować walory przyrodnicze miejsca - Skarpą w dół i w górę; wtorek, 21 lipiec 2009
  4. stworzenie miejsca równo dostępnego dla wszystkich - przestrzeń publiczna, czyli dla ludzi stworzona; piątek, 24 lipiec 2009
  5. stworzenie węzła komunikacyjnego, który połączyłby: Śródmieście, Powiśle, Aleję na Skarpie, Aleję pod Skarpą, perony PKP Powiśle, park im. Marszałka Śmigłego-Rydza, Muzeum Narodowe itd... - Mój kawałek Skarpy; środa, 22 lipiec 2009
  6. zadbanie o infrastrukturę rekreacyjną konieczną dla spacerowiczów, rowerzystów itd - rowery też na Skarpę!; poniedziałek, 27 lipiec 2009

Elementem dominującym dla mojego opracowania, będącym zresztą impulsem dla zajęcia się tym tematem, jest wyeksponowanie Alei na Skarpie. To wspaniała idea, która już od stu lat pojawia się na stołecznych planach. Jest szeroko dyskutowana i ma, wydaje się, samych zwolenników. Mimo to ciągle pozostaje w sferze planów, a z czasem zaprzepaszczamy kolejne szanse jej realizacji. Powstały tylko szczątkowe jej fragmenty.

Mamy więc Aleję na Skarpie, przede wszystkim. Z czasem jednak zacząłem zdawać sobie sprawę ze znaczenia, jakie dla tego miejsca ma ulica Smolna. Szczególnie w swojej dawnej postaci, gdy stanowiła połączenie obu poziomów skarpy. Uważam za celowe nawiązanie do jej układu i odnowienie jej znaczenia.


ulica Smolna na planie z 1842 roku


ulica Smolna na planie z 1916 roku


ulica Smolna w mojej koncepcji

Jak zauważyć można na planie z 1842 roku, ulica Smolna łączy Nowy Świat z ulicą Książęcą. Co prawda, jest już przecięta Alejami Jerozolimskimi, tworzą jednak skrzyżowanie w jednym poziomie. Na mapie z 1916 roku, a więc już po wybudowaniu wiaduktu mostu Poniatowskiego, Smolna jest definitywnie przerwana na dwa odrębne fragmenty.

Na mapie współczesnej zaznaczyłem schemat mojego rozwiązania. Ulica Smolna nie urywa się przed Skarpą, ale zakosami schodzi po jej stoku i dalej łączy się z ulicą Czerwonego Krzyża (jak dawniej). W połowie jej biegu proponuję plac (przy nim mała użyteczność publiczna: toalety, gastronomia i wypożyczalnia sprzętu rekreacyjnego), od którego odchodzi droga na południe (w tunelu pod nasypem kolei średnicowej) i dalej do parku im. Rydza-Śmigłego. Z tunelu byłoby wyjście na perony stacji PKP Powiśle.


koncepcja zagospodarowania przestrzennego

Smolna dolna, górna i wysoka

Warto przyjrzeć się historii przebiegu ulicy Smolnej.


ulica Smolna na planie z 1842 roku

Jak wyglądała Smolna początkowo? "Bieg swój rozpoczynała w górnej części miasta, od Nowego Światu podążała równolegle do późniejszej Alei Jerozolimskiej, a następnie skręcając pod kątem prostym, kończyła się u zbiegu ulic Książęcej, Rozbrat i Czerniakowskiej."
[Żelichowski 1998, s.7]
Fragment biegnący po skarpie wyraźnie oddzielał część dolną od górnej.

Pod koniec XIX wieku przerwano fragment pierzei północnej i stworzono krótką odnogę w kierunku Foksal, którą nazwano ulicą Wysoką.


ulica Smolna na planie z 1916 roku

W 1900 roku górna część Smolnej uzyskała połączenie z Solcem za pośrednictwem nowo utworzonej ulicy Czerwonego Krzyża. Niedługo potem, w 1914 roku, otworzono wiadukt mostu Poniatowskiego, który definitywnie oddzielił Smolną górną od dolnej. (Ryszard Żelichowski zauważa, że w świadomości mieszkańców podział ulicy istniał już wcześniej - już w XIX wieku wyróżniano Smolną dolną i Smolną górną.) Budowa wiaduktu wiązała się też z podniesieniem (wyrównaniem) poziomu Alej Jerozolimskich, które wcześniej biegły w wąwozie. To podniesienie terenu przerwało połączenie Smolnej ze wspomnianą ul. Czerwonego Krzyża. W taki oto sposób ze Smolnej pozostały dwa fragmenty: oba praktycznie 'ślepe' i bez większego znaczenia dla systemu komunikacji miejskiej.

Po krótkim czasie władze zrezygnowały z wyróżniania ulicy Wysokiej osobną nazwą i włączyły fragment ten w bieg Smolnej. Nazwa wywarła jednak trwały wpływ i fragment ten nazywano wysoką Smolną.


fotoplan, 1945 rok

Na fotoplanie z 1945 roku zapoznać się możemy z przebiegiem ulicy takim, jaki przetrwał do czasów II Wojny Światowej. Kolorami wyróżniłem:
  • żółty - wysoka Smolna
  • pomarańczowy - górna Smolna
  • czerwony - dolna Smolna
Sądzę, że zestawienie przymiotników, jakimi różne fragmenty ulicy Smolnej bywają określane jest najlepszym dowodem na to, jak bardzo ulica ta zrośnięta jest ze Skarpą Warszawską. Powinno to być też zachętą dla nas, aby tą właśnie ulicę uczynić zejściem z wysoczyzny na podskarpie.

ulica Smolna

Smolna to ulica wyjątkowa. Wyjątkowa jest jej historia - ciekawa i pełna niespodziewanych przełomów. Jak pisze Ryszard Żelichowski:

"Z niewielkiej dróżki pełniącej rolę połączenia między górną i dolną częścią Warszawy, w krótkim czasie zmieniła się w elegancką, wielkomiejską arterię.
W jej historii przebrzmiewają echa upadku Rzeczypospolitej, rozwoju gospodarczego Królestwa Kongresowego, zrywów niepodległościowych XIX w., początków ruchu związkowego i wreszcie - dramatów dwóch wojen światowych. Miała Smolna swoje ważne szkoły, swoją artystyczną bohemę, koloryt socjalny i polityczny, swoje wyraźne mijsce na mapie Warszawy."
[Żelichowski 1998, s.5]


Ulica Smolna, widok od Nowego Światu. W tle widać zieleń Skarpy Warszawskiej


Ulica Smolna. W tle widać zieleń Skarpy Warszawskiej


Ulica Smolna. W tle widać zieleń Skarpy Warszawskiej


Ulica Smolna, widok ze skarpy. W tle widać pierzeję Nowego Światu


Ulica Smolna. W tle widać pierzeję Nowego Światu


Ulica Smolna. W tle widać hotele Novotel i Marriott

Dzisiaj ulica ta odeszła w zapomnienie. Wszyscy wiemy gdzie się znajduje (bądź co bądź to ścisłe Śródmieście), ale ważna dla nas nie jest. Nie wiemy dlaczego miałaby ważna być. Od czasów powstania Alei Jerozolimskich pełniła rolę drogi dojazdowej do paru zaledwie kamienic. Historia jednak niejednokrotnie bywała dla Smolnej łaskawa:

Przed dwustu laty ulica Smolna także oceniana była przeciętnie. Długo ociągano się z jej uporządkowaniem. W połowie XIX wieku jeden z mieszkańców ulicy chciał nawet wykonać prace drogowe na własny koszt, jednak przez miasto inwestycja ta stale odkładana była na później. Traktowano ją jako problem trzeciorzędny. Z czasem Magistrat zajął się tą sprawą, ale ciekawy jest sposób w jaki potrzebę argumentował: "Choć ulica ta nie ma żadnego znaczenia to uważamy, że ponieważ dochodzi do Nowego Światu a dobrze będąc zabudowaną, byłoby pożądanym doprowadzić ją do porządku." [Żelichowski 1998, s.29-30] Ostatecznie ulicę wybrukować udało się w 1863 roku. A gdy około 1900 roku uzyskała połączenie z Solcem (za pośrednictwem ul. Czerwonego Krzyża) znów przyszły lepsze czasy i "Ulica Smolna zaczęła nabierać charakteru wielkomiejskiego." [Żelichowski 1998, s.56] I dalej, jak pisze Żelichowski: "Do września 1939 roku ulica była spokojną, śródmiejską ulicą zamieszkałą przez raczej zamożniejszą grupę obywateli naszego miasta. Było tu kilka niewielkich sklepików, które wytrzymały konkurencję eleganckich magazynów Nowego Światu i Alej Jerozolimskich."
[Żelichowski 1998, s.70]


fragment północnej pierzei ulicy Smolnej


fragment północnej pierzei ulicy Smolnej


fragment południowej pierzei ulicy Smolnej


kawiarnie i kluby w parterach przy ulicy Smolnej


kawiarnie i kluby w parterach przy ulicy Smolnej


kawiarnie i kluby w parterach przy ulicy Smolnej

Dzisiaj Warszawa znów potrzebuje ulicy Smolnej. Droga ta, która od zawsze stanowiła połączenie korony skarpy z podskarpiem, powinna zacząć pełnić tę rolę ponownie. To właśnie Smolną powinniśmy spacerować od Traktu Królewskiego do Skarpy Warszawskiej. Pasaż wzdłuż Alej Jerozolimskich nie ma do tego odpowiedniej skali. Smolna natomiast posiada wygodne dla pieszych połączenie z Nowym Światem, dalej natomiast biegnie wprost na spotkanie ze skarpą. Ulica oferuje też idealny klimat dla funkcjonowania małych kawiarenek. Jakość oraz standard oprawy architektonicznej jest wysoki.

W następnym wątku zaprezentuję koncepcję przywrócenia ulicy Smolnej życia.