Współczesne zdjęcie Czerska (fot. Marek Ostrowski)
Daleko w tle widać Wisłę; u podnóża zamku pozostałość po dawnym korycie
Daleko w tle widać Wisłę; u podnóża zamku pozostałość po dawnym korycie
Czersk. Dawna siedziba książąt mazowieckich. W czasach świetności Wisła płynęła tu bezpośrednio pod wzgórzem na którym stoi zamek. Podmywała brzegi skarpy. Dziś rzeka odsunięta jest od miasta o 2 km. Od czasu powodzi, po której Wisła wyżłobiła sobie nowe koryto, znaczenie Czerska szybko zmalało. Chce się powtórzyć za Markiem Ostrowskim, iż przykład ten dobitnie ukazał, "że to nie urzędy i zamki, ale Wisła decyduje o randze miasta." [Ostrowski 2006, s.48]
Także w Warszawie Wisła płynęła bliżej skarpy, a z czasem odsunęła się. Na szczęście dla rozwoju miasta o wiele mniej niż w Czersku. (Swoją drogą, ciekawe czy nazwa Powiśle pochodzi stąd, że zajmuje obszar po Wiśle? Nie udało mi się jeszce tego ustalić.)
Faktem jest, że dziś warszawiacy chcieliby mieć Wisłę bliżej. Nie chodzi tu zresztą tyle o zbliżenie fizyczne co raczej mentalne. Mikołaj Madurowicz hura-optymistą nie jest: "Utopią jawi się tożsamość Warszawy jako zielonego miasta nad Wisłą (bo nad Wisłą rosną łozy, w łozach można dostać w mordę lub zostać zgwałconym)." [Madurowicz 2008, s.149], są jednak miłośnicy rzeki, którzy nie czekają, aż ktoś im tą rzekę zorganizuje. Niektórych z nich opisał Filip Klimaszewski: panie Małgorzata i Elżbieta, które na nabrzeże przychodzą z psami; Jacek i Kamil z Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego; pan Sławek, który z Wisły ryby łowi, je i nawet chwali, że smaczne; pan Jerzy - amator plażowania oraz pan Waldek, zamieszkały pod mostem Świętokrzyskim. [Klimaszewski 2009, s.7]
panie Małgorzata i Elżbieta (fot. Filip Klimaszewski)
Jacek i Kamil (fot. Filip Klimaszewski)
pan Sławek (fot. Filip Klimaszewski)
pan Jerzy (fot. Filip Klimaszewski)
pan Waldek (fot. Filip Klimaszewski)
Za zbliżeniem miasta do wody świadczy historia: "Tożsamość Warszawy jako miasta wybitnie powiązanego z wodą zdradzają nazwy ulic: Dunaj, Nalewki, Żurawia, Topiel, Bagno, Kanałowa, Stawki, Rybaki, Bugaj czy dzielnica Powiśle, ponadto ulica Źródłowa, park Morskie Oko, Moczydło, a także Skarpa Warszawska." [Madurowicz 2008, s.129]
Wizja ściślejszego połączenia miasta z rzeką towarzyszy Warszawie od dawna. "(...) głównymi ideami urbanistycznymi i priorytetami w kształotowaniu oblicza Warszawy okazywały się: połączenie krajobrazu naturalnego i kulturowego miasta, 'przeniesienie' Wisły do Warszawy, jednocześnie zaś odwrócenie metropolii ku Skarpie, Dolnemu Mokotowowi, Jeziorku Czerniakowskiemu (...)" [Madurowicz 2008, s.163]
Obecnie (wakacje 2009) organizowany jest przy Wiśle festiwal Przemiany. Jego skala jest imponująca. "Nie chcemy zburzyć urody tego miejsca, ale ją wydobyć. Pokazać, że Wisła to ogromny atut Warszawy" - przekonywała Ewa Czeszejko-Sochacka, pełnomocnik pani prezydent ds. ESK 2016 [Kowalska 2009] Działają prężnie fundacje takie jak JaWisła.
Ale Wisła jest ciągle daleko od miasta. Dlaczego?
Wydaje się koniecznym wyeksponowanie innego problemu i zrozumienie, że głoszenie dziś haseł: otwierać miasto na rzekę! jest przedwczesne. Tak przedwczesny był i jest ten slogan od dziesiątków lat. Dlatego nie działa.
Pierwszorzędne znaczenie w planowaniu miasta ma zachowanie odpowiedniej skali. Socjologowie miasta uczą, że dystans, który człowiek chętnie przebędzie pieszo to około 300-500 metrów (5-10minut). Dłuższy dystans przebyć możemy samochodem, ale do tego potrzeba drożnych ulic. Rozwiązaniem lepszym jest komunikacja miejska, ale musi być bezpieczna i czytelna. Wiemy poza tym, że nasze odczucie, czy w przestrzeni COŚ jest daleko czy blisko nie zależy jedynie od fizycznego dystansu. Znaczenie zasadnicze ma tutaj czytelność układu, wyrazistość celu i atrakcyjność tego, co mijamy po drodze. I? I tu jest pies pogrzebany.
Nie pomogą tu inwestycje takie jak Centrum Kopernik, bo już nowa Biblioteka UW, która jest jedną z najlepiej ocenianych i najbardziej lubianych instytucji publicznych stolicy, jest oceniana jako leżąca na uboczu.
Mało powiedzieć, że Śródmieście z Powiślem nie są połączone. Dzieli je wykształcona przez wieki bariera przestrzenna i mentalna! Na początku dziejów miasta na skarpie rozsiadła się władza, podczas gdy u podnóża zbierała się osadnicza biedota. Magnackie pałace oraz mieszczańskie kamienice odwrócone były do Wisły tyłem. Aż do 1898 roku skarpa stanowiła oficjalne wysypisko śmieci (nie była w stolicy uregulowana sprawa wywozu odpadków). W XIX wieku Powiśle przekształciło się w dzielnicę przemysłową, w której warunki życia odpowiadały epoce: mieściły się tu zakłady gazowe, rzeźnie miejskie, browary, stacje pomp rzecznych i wiele fabryk. Elbląski dziennikarz pisze w 1892 roku o kanałach, wyziewach zgnilizny i wielkim ruchu, jako elementach charakterystycznych dla tego obszaru. Zabudowa była substandardowa i chaotyczna; przeważnie drewniana i parterowa.
koncepcje zachowania istniejącego na początku XX wieku zjazdu na Powiśle z Alei Jerozolimskich. Nowo utworzone zjazdy usytuowano dalej na wschód. W ten sposób budowa mostu Poniatowskiego połączyła Śródmieście z prawą stroną Warszawy, ale oddzieliła je od Powiśla.
[Omilanowska, s.56-57]
Potwierdza to Marek Ostrowski: "(...) sama Warszawa przez większość swojego istnienia nie rozwijała się nad Wisłą, ale na wysoczyźnie, w znacznym oderwaniu od rzeki. Bliskość geograficzna nie miała znaczenia - decydowała bariera skarpy wiślanej: fizyczna i psychologiczna. (...) Powiśle, kolebka osadnictwa, stawało się w coraz większym stopniu oficyną miasta leżącego powyżej." [Ostrowski 2006, s.70] Dalej autor dodaje, że Powiśle utrwaliło się wyraźnie jako obszar gorszej kategorii.[Omilanowska, s.56-57]
Sprawa, w pierwszej kolejności, rozbija się zatem o Skarpę Wiślaną. To ona jest pierwszą barierą dzielącą Warszawę od Wisły.
To powoduje, że hasło: otwórzmy miasto na rzekę samo jest bezpłodne, puste. Planuje się kolejne wielkie inwestycje na Powiślu: Centrum Kopernik, Bulwary Wiślane itp... Wydamy kolejne wielkie pieniądze na rozwiązania podobne do tunelu wzdłuż Wisły i będziemy zastanawiać się później, czemu jest tam pusto, skoro taki ładny kawałek trawy powstał. A wiele działań w ogóle nie zostanie podjętych, bo z powodu zbyt małej ilości uczestników okażą się nieopłacalne.
W pierwszej kolejności otwórzmy miasto na Skarpę!
wielu studentów uw przerwy w nauce (w buwie) spędza nad wisłą a nowe centrum kopernik będzie znacznie bliżej i wydaje mi się ,że różnica będzie odczuwalna. na praskiej stronie funkcjonuje plaża z boiskami do siatkówki plazowej (darmowa) - w okresie letnim długo czeka się na możliwość zagrania. ostatnio z karolem jechalismy na rowerach wzdłuz brzegu wisły od żoliborza do mostu poniatowskiego - ruch pieszo-rowerowy był bardzo duży. kiedyś nad wisłą powstało niezbyt wyrafinowane miasteczko z barami, które biło rekordy popularności. Dążę do tego, że moim zdaniem to odsuniecie mentalne to chyba lekkie nadużycie. Bardziej brakuje stymulantów tego życia nad wisłą czyli obiektów kubaturowych (nie wiem na ile są one przewidziane w projekcie bulwarów) albo kładek pieszych na stronę praską. I być może miasto wbrew swojej historii mogłoby bardziej zdecydowanie dojść swoja zabudową do wisły. Dobrym studium relacji miasto-skarpa-rzeka jest kijów, polecam. Mają zapełnione plaże miejskie, kładkie piesze, dzielnice podol - kijowskie powiśle, które dochodzi do samej rzeki, a takze dzielnice portową. zerknij do googlemaps. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńp.s. mentalne odwrócenie od wisły może natomiast wystepować u urzedników miejskich. to może być prawdą.
dzieki,
OdpowiedzUsuńTwój dobry komentarz dał mi się we znaki i zmusił do sumiennego przemyślenia. Nie wątpię, że są ludzie, którzy w jakimś stopniu wybrzeże rzeki zapełniają już dzisiaj, pamiętam też dobrze sukces ogródków piwnych. Z drugiej strony uderzyło mnie tempo życia na Powiślu - wystarczy zejść ze skarpy i nagle jest się jakby w innym świecie. To zapewne dobrze. Nie wszędzie życie musi być tak zwariowane jak w ścisłym śródmieściu. Odczuwam jednak niedosyt, gdy proces otwierania miasta na rzekę próbuje się realizować poprzez przeskoczenie sporej części Powiśla i Skarpy.