piątek, 31 lipca 2009

wysoko, wysoko ponad Skarpą

W bezpośrednim sąsiedztwie mojej lokalizacji znajduje się wysoki budynek mieszkaniowy - Smolna 8. Budzi kontrowersje. W opisywanym wcześniej konkursie na kwartał foksal, niektóre pracownie przewidziały jego usunięcie. Nie zgadzam się z takimi decyzjami. Oczywiście, budynek jest zaniedbany. Ale wpisał się już w pejzaż miasta i bardzo dobrze akcentuje skarpę.

"Na lekkim podwyższeniu, w miejscu Szpitala Oftalmicznego, stanął wieżowiec, wybudowany w końcu lat sześćdziesiątych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, oznaczony numerem Smolna 8, z kawiarnią na najwyższym piętrze."
[Żelichowski 1998, s.77]

Zamieszczam cytat z bloga:
http://warszawamoimoczkiem.blogspot.com, w którym autor opisał ten obiekt:

"Właściwa nazwa to wieżowiec PUMA (dziś nazywa się to Dipservice), czyli biuro obsługi obcokrajowców, ale z uwagi na charakterystyczną "szczękę" na ostatnim piętrze, w której mieściła się kawiarnia Akropol (ostatnio TopFloor), nadano mu tytułowy przydomek. Miał to byc polonijny hotel dewizowy, ale przeprojektowano go na blok mieszczący 140 mieszkań o podwyższonym standardzie. Powstawał w 1964-76 wg proj. Jana Bogusławskiego i Bohdana Gniewskiego, na miejscu szpitala oftalmicznego z 1875, zburzonego w czasie wojny. Owa szczęka była swego czasu ulubionym miejscem samobójców..."
[http://warszawamoimoczkiem.blogspot.com/2007/10/dom-z-opadnit-szczk.html; odczytano: 31.07.2009]


widok z parkingu na obecnym zakończeniu ul. Smolnej


widok z podnóża Skarpy, z parku Beyera


widok z podnóża Skarpy, z parku Beyera
na pierwszym planie dawny szpital Czerwonego Krzyża



widok zza terenu Muzeum Narodowego


widok z ul. Czerniakowskiej (fot. Karolina Skalik)


widok z ul. Czerwonego Krzyża (fot. Karolina Skalik)


widok z ul. J.Bartoszewicza

poniedziałek, 27 lipca 2009

rowery też na Skarpę!


śródmiejskie szlaki rowerowe

W Warszawie istnieje ponad 260 km ścieżek rowerowych. Najbardziej znana i najdłuższa z nich to tzw. Szlak Wisły, którą przebyć można trasę z Młocin, przez Stare Miasto i Łazienki do Powsina.

Na terenie Śródmieścia, równolegle do Szlaku Wisły, wiedzie Podskarpowa Ścieżka Rowerowa będąca dla niej alternatywą:

"zaczyna się w pobliżu Mostu Gdańskiego, a kończy na terenie parku im. marsz. Edwarda Rydza-Śmigłego. Dokładna trasa biegnie następująco:

* ... Szlak Wisły - koło Mostu Gdańskiego przejazd na druga stronę ulicy - Wybrzeże Gdańskie - Grodzka - Rynek Mariensztacki - Sowia - Furmańska - Browarna - Oboźna - Dynasy - Topiel - Kruczkowskiego - Park Rydza-Śmigłego - Szlak Wisły ..."
[http://warszawa.wikia.com/wiki/%C5%9Acie%C5%BCki_rowerowe, odczytane 27.07.2009]

Zaznaczyłem ją na mapie czerwoną linią. Dodatkowo zaznaczyłem trasy, które mogłyby zostać wytyczone.

Zielony kolor to koncepcja trasy rowerowej wzdłuż Alei na Skarpie. Miałaby ona cenne walory edukacyjne i krajobrazowe (widoki z górnego tarasu Wisły oraz obiekty, wzdłuż których przebiega).

Trasy oznaczone kolorem pomarańczowym mogłyby stanowić potrzebne połączenie trasy Podskarpowej oraz Alei na Skarpie. Połączenie w poprzek linii kolei średnicowej umożliwiłby planowany tunel wykonany w nasypie.


prośba o pomoc

Przyznaję, że sam nie jeżdżę rowerem. Przepraszam. Planując prezentowane trasy posłużyłem się zdobytą wiedzą oraz intuicją. Gdybyś jednak miała/miał jakieś uwagi czy rady ich dotyczące, to z miłą chęcią przyjmę Twój komentarz.

tu było Centrum Rozwoju Przedsiębiorczości PW

Dziś byłem przypadkowym świadkiem wyprowadzki Politechniki Warszawskiej z pawilonów stojących na opracowywanej przeze mnie działce. Opisywałem ten budynek w poście: Mój kawałek skarpy z 22 lipca. Od zajmującej się tą wyprowadzką pani dowiedziałem się, że Politechnika wyprowadza się stąd definitywnie. Dodała, że nie wie, jakie plany miasto ma w związku z tym budynkiem. A pewnie i miasto samo nie wie.

piątek, 24 lipca 2009

przestrzeń publiczna, czyli dla ludzi stworzona

To tu, to tam słyszymy, że gdzieś powstają przestrzenie publiczne, że coś dzieje się w przestrzeni publicznej czy też, że koniecznie potrzebujemy przestrzeni publicznych. Nie jest jednak wcale jednoznaczne i oczywiste czym przestrzeń publiczna jest. I nie zawsze mamy świadomość, jaka mogłaby być.

Wiadomo, że przestrzeń publiczna to coś dobrego. Często więc spotykamy się z tym określeniem, najczęściej jednak używanym nazbyt lekkomyślnie, bezrefleksyjnie. Nie każdy rozumie te słowa tak samo. Wielu nie rozumie ich wcale.

Jedna z najlepszych jaką znam definicji owej przestrzeni brzmi tak: jest ona tam, gdzie obcy spotyka obcego. Nie wiem kto ją wymyślił, mnie nauczył jej architekt Michał Owadowicz. Co prawda, nie zawiera ona recepty na ich tworzenie, pozwala jednak ocenić te istniejące. Kładzie nacisk na różnorodność użytkowników.

Celem mojego projektu jest stworzenie 'kawałka' dobrej przestrzeni publicznej na Skarpie Warszawskiej. Wydaje mi się celowe dodać w tej materii parę słów od siebie.


Publicus

Słownik języka polskiego tłumaczy pojęcie 'publiczny' jako:

"dotyczący ogółu ludzi, służący ogółowi, przeznaczony, dostępny dla wszystkich"
[fragment definicji z: Słownik języka polskiego, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1979]

Wydaje mi się, że definicja taka bardzo trafnie dotyka sedna. Zauważmy: fakt, że coś nie jest prywatne, nie oznacza, że od razu staje się publiczne. Nie każdy nieogrodzony kawałek trawnika, którego właścicielem jest miasto, staje się automatycznie publiczny. Musi służyć i być dostępny. Dla wszystkich. Duża część obszarów Skarpy Wiślanej nie jest jeszcze publiczna.

Warto przełamać binarną logikę, zgodnie z którą brak zamknięcia oznacza otwarcie. Taka logika bywa logiką tłumaczenia lenistwa. Gotowość do wykonania wysiłku łączenia (udostępniania) szczególnie konieczna będzie w mieście, na temat którego Arystoteles napisał te często powtarzane słowa o wspólnym życiu dla wspólnego dobra. O ile chcemy, żeby z tych słów coś jeszcze pozostało.


Wykluczeni

Choć to fakt wstydliwie przemilczany, który stale zacierany jest przez eksponowane hasła tolerancji dla grup odrębnych religijnie, etnicznie czy seksualnie, musimy pamiętać, że w pierwszej kolejności bezlitośnie wykluczoną grupą społeczną są od zawsze niepełnosprawni. Nie homoseksualistów lecz niepełnosprawnych zrzucano w Sparcie ze skały.

Logika wykluczenia niepełnosprawnych jest tyle prosta co nieredukowalna: każda grupa społeczna część jednostek w swoim gronie określa mianem niepełnosprawnych. Niepełnosprawny to ten, kto nie posiada cech niezbędnych do podjęcia życiowej walki, czyli również walki o swoje prawa. Może te prawa otrzymać jako dar od jednostek silniejszych. To jedyna droga.

Dopóki wartość człowieka oceniana będzie przez pryzmat jego użyteczności (siły), dopóty istnieć będzie spory margines społeczny bez szans na bycie dostrzeżonym. Niepełnosprawny nie jest dostrzegany, bo siedzi w domu. Siedzi w domu, bo otoczenie nie jest dla niego przystosowane. A tego nie przystosowuje się, bo problem nie jest dostrzegany. I tak bez końca.

Wszystkie inne mniejszości wychodzą na ulicę i domagają się praw. Niepełnosprawni na ulicę nie wyjdą. Ulice nie są dostosowane. Zostaną w domu.

Wykluczenie i płynąca stąd samotność to prawdopodobnie największe okrucieństwo jakie zadajemy drugiemu człowiekowi.


Moderna

Moderniści z wiary w typizację i powtarzalność (a również z narzuconej przez nie konieczności) stworzyli model człowieka typowego, every-man'a. Takim człowiekiem uśrednionym był Modulor Corbusier'a. Wzięto pod uwagę ludzi niskich, średnich, wysokich (jednym słowem, choć tylko pozornie: wszystkich ludzi) i uznano, że np. wysokość blatu wygodna dla every-man'a będzie w miarę wygodna dla wszystkich, a wysokość włącznika światła w pokoju dla wszystkich dostępna. Zupełnie poprawnie logicznie. Ujednolicono tak niemal wszystkie wymiary: od wielkości talerzy i szklanek, po wymiary schodów, korytarzy albo jasność i głośność sygnalizacji publicznej.

Dla wszystkich, którzy znaleźli się w grupie poddanej uśrednianiu te rozwiązania są istotnie poprawne. To wielkie dokonanie modernistów. Jednak nie wszystkich uwzględniono. Uśrednianie to rodzaj kompromisu. I części ludzi nie uznano za godnych współuczestniczenia w tym kompromisie. Ci zostali bezwzględnie wykluczeni.

Zygmunt Bauman odpowiadając na pytanie, jaka najważniejsza nauka płynie dla nas z doświadczeń XX wieku, zwraca uwagę na ten właśnie problem. Spektakularny, jak pisze, sukces nowoczesności okupiony został odpowiednio wysoką ceną:

"Dzielenie, odseparowywanie i wykluczanie były i pozostają podstawowymi instrumentami mordu kategorialnego i w żadnym razie nie można wykorzystać ich w roli środków zapobiegawczych." [Bauman 2007,s.113] A mord kategorialny - Holokaust, nie byłby możliwy "poza granicami społeczeństwa nowoczesnego. (...) To nowoczesność umożliwiła Holokaust."
[Bauman 2007,s.83-84]

Dziś nie dokonuje się, przynajmniej w Europie, mordów kategorialnych. Problem jest jednak aktualny. Między innymi, to właśnie działania przestrzenne (architektoniczne) mają wyjątkowo dotkliwe konsekwencje. Spychanie niepełnosprawnych na margines jest jednoznaczne z powiedzeniem im: ta ulica nie jest dla was, to miasto nie jest dla was, świat nie jest dla was. Przemoc fizyczna przyjęła postać przemocy strukturalnej. Wykluczeni pozostali wykluczonymi.


Łączyć zamiast dzielić

Swoją wypowiedź Bauman podsumowuje: "Podcięcie korzeni ludobójczym skłonnościom wymaga niezgody na stosowanie podwójnych standardów, odmienne traktowanie i tworzenie podziałów (...)"
[Bauman 2007,s.113]

Ważne jest, aby być świadomym, że większość aktualnych dziś norm pochodzi z czasów modernistycznej gorączki. Na ich podstawie opiera się także obowiązujące w Polsce prawo budowlane. Nie jest więc tak, że wystarczy spełnić normy i już wszystko jest w porządku. A tak, niestety często, wymogi dotyczące niepełnosprawnych bywają traktowane. Trzeba zrobić pochylnię, jedną większą łazienkę, to trudno. Ale wymóg taki to zbędny kwiatek u kożucha - myślą niektórzy.

Nie chciałbym być niesprawiedliwy. Jest oczywiście grupa ludzi zaangażowanych w zmienianie świadomości społecznej, działających na rzecz niepełnosprawnych. Są także architekci poszukujący rozwiązań przyjaznych, umożliwiających uczestnictwo w życiu publicznym możliwie szerokim grupom ludzi. Warto korzystać z ich doświadczeń. Ale szczególnie warto słuchać samych zainteresowanych. Dlatego zamieszczam na końcu schematy przygotowane przez stowarzyszenie INTEGRACJA.


Wniosek

Wydaje mi się konieczne tworzenie rozwiązań uniwersalnych dla wszystkich. Nie schodów dla zdrowych i pochylni z boku dla chorych. Nie wejść dla normalnych i bocznych wind dla gorszych. Jedno rozwiązanie dla wszystkich, to wspólny kompromis, na który godzi się dana społeczność. Umowa społeczna. Bycie dopuszczonym do kompromisu daje poczucie przynależenia do wspólnoty.

Normy prawne nie są żadnym gwarantem człowieczeństwa. Bądźmy wspólnotą, która kształtuje przestrzeń naprawdę publiczną - przestrzeń służącą ogółowi ludzi.












materiały zaczerpnięte z darmowej broszury ABC... DLA ARCHITEKTA
wydanej przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji

czwartek, 23 lipca 2009

PKP Powiśle


poddany rewaloryzacji pawilon PKP Powiśle

W sąsiedztwie badanej działki w latach 60. powstała stacja PKP Powiśle. Inwestycja ta wiązała się z koniecznością 'odrąbania' kawałka, projektowanej przez Stefana Szyllera, oprawy architektonicznej wiaduktu. Na szczęście jednak, zaproponowany przez Arseniusza Romanowicza obiekt prezentuje bardzo wysoki poziom architektoniczny i, moim zdaniem, więcej miejscu dodał niż ujął. Stacje projektowane przez Romanowicze są wysoko cenione w świecie: "Werner Huber: Budynki Romanowicza to perły na szynach."
[cytat za pl.wikipedia.org]


poddany rewaloryzacji pawilon PKP Powiśle - elewacja północna


poddany rewaloryzacji pawilon PKP Powiśle - przekrój poprzeczny


poddany rewaloryzacji pawilon PKP Powiśle - rzut


perony stacji PKP Powiśle


dawna kasa biletowa PKP Powiśle - dziś klubokawiarnia

Poważną wadą istniejącego układu jest galimatias komunikacyjny (np. obok siebie, równolegle są dwa biegi schodów prowadzących na ten sam poziom - jeden PKP i drugi miejski). Za to, w kwestii organizacji ruchu, architekci zaplanowali, aby peron był wykorzystywany jako ciąg pieszy pomiędzy Śródmieściem a Powiślem. To rozwiązanie ma szansę być częściej używane dziś, po tym jak otworzona została w dawnej kasie biletowej PKP (po stronie Powiśla) klubokawiarnia. Ideą lokalu jest stworzenie miejsca, gdzie w ciągu dnia funkcjonowałaby tu kawiarnia, a nocą "kiosk z wódką i kulturą". Niemożliwe jest jednak, i to nie daje wielkich nadziei na przyszłość, kompleksowe planowanie układu komunikacyjnego. Jak pisze w Architekturze Murator Jerzy S. Majewski:

"(...) każdy z elementów (pawilony, schody, perony) należy do innej spółki kolejowej. Współdziałania między nimi w zakresie koordynacji remontów czy utrzymania obiektów - nie mówiąc już o projektowaniu - nie ma."

['Pawilony stacji PKP' 2009, s.44]


bałagan dookoła, którego nie objęła, wybiórcza niestety, renowacja


nie istnieje żadna świadomie zaplanowana relacja pomiędzy pawilonem PKP a skarpą

Ostatecznie udało się przeprowadzić niedawno proces rewaloryzacji, jego zakres był jednak ograniczony.

kwartał foksal

W 2002 roku władze miasta stołecznego podjęły się zorganizowania dyskusji na temat zagospodarowania kwartału foksal. Jej celem było znalezienie rozwiązań i dokonania bilansów na podstawie których mialy zostać stworzone plany zagospodarowania. Przybrała ona postać dwuetapowego konkursu, którego ostateczne wyniki opisane zostały w magazynie Architektura Murator w numerze 8/2002, str. 40-49. Temat bezpośrednio dotyczy mojego opracowania, co podkreślają słowa, opisującego konkurs dla Architektury, Dariusza Śmiechowskiego:

"Problemy kwartału Foksal pokazują, jak ważne jest opracowanie współczesnej całościowej koncepcji skarpy warszawskiej. Związek centralnej części Warszawy z terenami skarpy, tak jak i unikalny związek miasta z Wisłą, mogą być inspiracją dla nowej architektury a jednocześnie stanowić szansę dla wciąż odbudowującej się warszawskiej tożsamości." [podkreślenia moje]
['Konkurs na kwartał foksal' 2002, s.41]


zwycięska koncepcja arch. Bolesława Stelmacha - widok z wiaduktu


zwycięska koncepcja arch. Bolesława Stelmacha - plan zagospodarowania

Interesujące dla nas jest szczególnie rozwiązanie styku kwartału ze skarpą. Niestety, nie potrafię zdobyć się na słowa uznania dla którejkolwiek z koncepcji. Nie będe ich zatem opisywał i tylko proponuję przyjrzeć się zwycięskiej koncepcji, która prawdopodobnie wyznacza kierunki działań miasta na przyszłość.

Inny interesujący nas wątek to próba połączenia obu stron Alei Jerozolimskich, co było przedmiotem prac autorów. W tym aspekcie wątpliwie brzmią słowa Śmiechowskiego, który jest chyba zbytnim optymistą pisząc jakoby konkurs, który "zaangażował trzystu czterdziestu uczestników w siedemdziesięciu czterech zespołach, okazał się wielkim źródłem wiedzy i pomysłów." ['Konkurs na kwartał foksal' 2002, s.40] W kwestii komunikacji w poprzek Alei jedyne dwa sugerowane rozwiązania to: wykorzystanie istniejącej kładki pod wiaduktem oraz planowane przejście z sygnalizacją świetlną. Mało kreatywnie. Ale być może to są właśnie jedyne sensowne możliwości. Nie można pozwolić sobie tu na przejście podziemne (z racji tunelu kolei średnicowej), ew. kładka przy tak dużej rozpiętości byłaby elementem przeskalowanym w proporcji do potrzeb, jakie mogłaby zaspokoić.

Przejście na pasach daje jednak możliwość wyrazistego poprowadzenia Alej na Skarpie i takie też rozwiązanie zaproponowałem wcześniej (patrz wpis z 30. stycznia 2009).


czyja tożsamość?

Polecam szczerze cytowany materiał z Architektury Murator (8/2002) z uwagi na opublikowany w nim komentarz arch. Grzegorza Buczka, którego fragment przytoczę:

"Powstaje pytanie, czy dla tak postawionych celów (zwłaszcza pierwszego) [zbadanie możliwości inwestycyjnych działek - przypomnienie moje] warto w ogóle organizować konkurs? Chyba tylko po to, żeby jego rezultatami uzasadniać i tak powszechną praktykę samorządu warszawskiego - maksymalizowanie i intensyfikację zabudowy, z reguły zgodnie z oczekiwaniami inwestorów, gdzie tylko się daje, a tam gdzie się nie daje - na przykład ze względów planistycznych i konserwatorskich - poszukiwanie sposobów obejścia planu lub jego szybkiej zmiany. Formuła i rezultaty konkursu doskonale wpisują się w ten sposób myślenia."
['Konkurs na kwartał foksal' 2002, s.42]

Konieczne jest wsłuchanie się w takie głosy. Grzegorz Buczek jest wieloletnim działaczem samorządowym i wie co pisze. Niestety, w świetle jego słów, mówienie o tożsamości miasta oraz tożsamości w mieście jawi się jako odpustowy frazes, a wysiłki władzy, które rzekomo chcą tę tożsamość kształtować, omijają półtora miliona mieszkańców Warszawy szerokim łukiem, przestaliśmy bowiem być gospodarzami w naszym mieście już dawno temu.

środa, 22 lipca 2009

Mój kawałek Skarpy

Ostatni wątek zakończyłem pytaniem o to, jaki schemat zagospodarowania przyjąć należy na opracowywanej przeze mnie działce. Podstawą dla podjęcia decyzji powinna być możliwie wrażliwa analiza warunków i potrzeb. Skrót takiej analizy przedstawiam.


lokalizacja działki w mieście; P=1,15 ha

Niełatwo jest wyznaczyć granice opracowania na obszarze, który docelowo chcielibyśmy odczuwać jako ciągły. Szerokie analizy zawarte w mojej pracy dyplomowej dotyczą Skarpy Wiślanej w skali całego miasta. Konieczne jest jednak wyznaczenie obszaru ścisłego opracowania i taki wstępnie przedstawiam. Proponuję zajęcie się fragmentem skarpy pomiędzy stacją PKP Powiśle a murem klasztoru sióstr Szarytek. Od strony zachodniej granica obejmuje plac górnego tarasu skarpy; od strony wschodniej graniczy z budynkiem dawnego carskiego szpitala Czerwonego Krzyża i klinem wbija się w park Karola Beyera. Pole powierzchni obszaru opracowania to 11,500 m2, czyli trochę ponad jeden hektar.


podziały własnościowe (http://www.um.warszawa.pl/)


ortofotomapa (http://www.um.warszawa.pl/)


Centrum Rozwoju Przedsiębiorczości PW

Granice wyznaczyłem zgodnie z podziałami własnościowymi. W obrębie wyznaczonych granic znalazł się zupełnie kuriozalny budynek w którym mieści się (jak informuje czerwona, urzędowa tablica): Centrum Rozwoju Przedsiębiorczości Politechniki Warszawskiej (sic!). Sądząc po stanie obiektu wnioskuję, że instytucja ta swoją szansę rozwoju zaprzepaściła już dawno. Budynek nie przedstawia sobą żadnej wartości historycznej, architektonicznej ani urbanistycznej. Może, co najwyżej, humorystyczną. Wstępnie przewiduję usunięcie go.


schody Stefana Szyllera sprzed budowy pawilonu PKP Powiśle

Koniecznie należy wspomnieć o dość brutalnym potraktowaniu tego miejsca pół wieku temu. Otóż wiadukt mostu Poniatowskiego, zbudowany w 1914 roku otrzymał, zaprojektowaną przez Stefana Szyllera, neorenesansową oprawę architektoniczną. Układ wjazdowy nie był symetryczny. Po stronie południowej Szyller przewidział wieżę z windami, podczas gdy po północnej zaplanował eleganckie, otwarte schody. Nie uszanowały tego rozwiązania władze PRL, które 'odrąbały' północną część założenia i w miejscu tym zbudowały pawilon PKP Powiśle. Ten w końcu, ostatnio odnowiony, stanowi bardzo atrakcyjny element przestrzenny.


Skarpa na obszarze opracowywanej działki


górny taras Skarpy Wiślanej


zejście po Skarpie Wiślanej (schemat krajobrazowy)


Skarpa Wiślana

Obszar wyznaczonej działki dzieli się wyraźnie na trzy strefy: górny taras, skarpę i taras dolny.


planowane połączenia komunikacyjne

Na kolejnym schemacie prezentuję połączenia komunikacyjne, które są tutaj konieczne do zrealizowania. Punktami oznaczyłem wejścia/wyjścia. Punkty -1- to podłączenia do Alei Na Skarpie. Relacja ta będzie miała znaczenie dominujące. Punkt -2- to wejście z Alei Pod Skarpą (przeprowadzoną tunelem pod nasypem kolei (patrz wpis z 30. stycznia 2009). -3- to połączenia z parkiem Karola Beyera. Od strony śródmieścia punkt -4- wyznacza wejście z Alei Jerozolimskich, a -5- z ulicy Smolnej.

Nawiązując do nazewnictwa z poprzedniego wpisu, określiłbym istniejący układ zagospodarowania skarpy jako krajobrazowy z częścią tarasową na górze. W miejscu takim jak to, które pretenduje do bycia bramą wejściową z miasta na Skarpę, uwypuklenie jej topograficzno-przyrodniczych walorów jest konieczne. A te najefektywniej eksponowane są w schemacie krajobrazowym. Jednocześnie miejsce takie musi zapewnić turystyczno-kulturalno-informacyjną bazę zapleczową. Biorąc pod uwagę skalę obszaru skarpy i przewidywaną z tej racji liczbę osób, ilość wymaganej kubatury będzie znaczna.

Dodatkowo, przeciwko przyjęciu schematu kubaturowego świadczy obecność, w bezpośrednim sąsiedztwie, wysokiego punktowca mieszkaniowego, który jest w okolicy niekwestionowaną dominantą. Nie ma sensu ani szans z nim rywalizować.

Mamy tu zatem oczywisty konflikt interesów. Wrażenie przestrzenne powinno pozostać niezmienione (a wręcz uwypuklone), jednocześnie zaproponowane rozwiązanie musi dawać możliwość urządzenia stałego, całorocznego zaplecza. Takie oto stoi przede mną zadanie projektowe.

wtorek, 21 lipca 2009

Skarpą w dół i w górę

Różnie realizowane są połączenia górnego tarasu skarpy z jej tarasem dolnym. Zaprezentuję tu parę przykładów - zrealizowanych bądź nie, lepszych lub gorszych - pomysłów na otwieranie miasta na Skarpę Wiślaną. Nie wyczerpię tym bogactwa przykładów. Zaprezentuję tylko uproszczoną taksonomię, która stanowi wstęp do podjęcia decyzji projektowych.


schemat kubaturowy


schemat tarasowy


schemat krajobrazowy

Proponuję wyróżnić trzy podstawowe schematy zagospodarowania skarpy. Nadajmy im nazwy: kubaturowy, tarasowy oraz krajobrazowy. Różnice między nimi są wyraźne. Spróbujmy zobrazować je przykładami.

1. schemat kubaturowy


Arkady Kubickiego (fot. pobrano z serwisu wp.pl)

Pierwszą kategorię reprezentują Arkady Kubickiego pod Zamkiem Królewskim w Warszawie, które zostały ostatnio poddane rewaloryzacji. Takie rozwiązanie nie dość, że zapewnić może komunikację pionową, to dodatkowo oferuje kubaturę, którą wykorzystać można (i należy) na funkcje użyteczności publicznej. Budowla taka może być w mieście celem samym w sobie czy stanowić choćby zaplecze dla większego obszaru.


gmach szkoły technicznej Edwarda Święcimskiego


Skarpa u podnóża Muzeum Narodowego, stan istniejący.
Widoczne są pozostałości po gmachu szkoły
.


koncepcja rozbudowy Muzeum Narodowego autorstwa Andrzeja Chołdzyńskiego
[Gołębiowska B.,
Muzeum Narodowe w Warszawie]

Zgodnie z takim modelem Muzeum Narodowe planuje rozbudowę swojego gmachu w kierunku Powiśla. Kilka lat temu atrakcyjną koncepcję wykonał Andrzej Chołdzyński. Rozwiązanie jest kompromisem pomiędzy nawiązaniami do historycznego układu (zniszczony dopiero podczas II wojny światowej gmach szkoły technicznej Edwarda Święcimskiego), niezrealizowaną koncepcją powojenną (wystawa z 1938 roku - o niej poniżej) oraz dzisiejszymi potrzebami rozwoju Muzeum.

2. schemat tarasowy


makieta z wystawy Warszawa wczoraj i dziś z 1938 roku

Przykładem zastosowania schematu drugiego jest wspomniana koncepcja tarasowego zejścia z Muzeum Narodowego na Powiśle, którą dostrzec możemy na makiecie zaprezentowanej w ramach wystawy Warszawa wczoraj i dziś w 1938 roku. Zejście kontynuowane miało być ,wzdłuż osi, aleją aż do Wisły.


socrealistyczny mega-plac na osi Bolesława Prusa

Istniejącym przykładem jest ogromny plac na osi Bolesława Prusa. Zrealizowany został w ramach planu z lat 50., zgodnie z którym socjalistyczna Warszawa miała otrzymać na Powiślu wielki Park Wypoczynku i Kultury. Opisywany plac jest jednym z nielicznych zrealizowanych elementów. Dziś wydaje się przeskalowany, jest zawsze pusty. Sam nie oferuje żadnych atrakcji poza ładnym widokiem, to jednak najwyraźniej za mało, żeby przyciągnąć i zatrzymać warszawiaków.


socrealistyczne otwarcie placu Trzech Krzyży na skarpę, nad którą dominuje gmach KC PZPR
(fot. pobrano z gazeta.pl)

Kolejnym elementem tego socrealistycznego założenia był amfiteatr na skarpie u podnóża placu Trzech Krzyży. W miejscu w którym po przemianie ustrojowej powstał bank IMG oraz hotel Sheraton, planowano wielkie, tarasowe otwarcie. Jednak celem było eksponowanie nie skarpy, a gmachu Komitetu Centralnego PZPR. Dziś żal jest, że zaprzepaszczono szansę uwypuklenia znaczenia Skarpy Wiślanej poprzez mądrzejsze ukształtowanie wschodniej pierzei placu, który mógłby stanowić znakomite połączenie Traktu Królewskiego z zielonym pasmem skarpowym. Oczywiście, nie żal mi prezentowanej koncepcji totalitarnej, która na szczęście nie powstała.

3. schemat krajobrazowy


Zamek Ujazdowski w Warszawie


zejście schodami na tyłach Collegium Gostomianum w Sandomierzu

Schemat ostatni - krajobrazowy - jest czytelny na tyłach Zamku Ujazdowskiego. Pozostawiono tu naturalny kształt oraz roślinność skarpy. Schody minimalnie ingerują w układ przyrodniczy. Takie rozwiązanie maksymalnie eksponuje przyrodniczy, krajobrazowy charakter miejsca. Piękne zejście widziałem również w Sandomierzu na tyłach Collegium Gostomianum. Skarpa pozostaje skarpą, a zejście zakosowymi schodami pozwala poczuć pochyłość oraz różnicę wysokości.

Nie zamierzam oceniać któregoś z prezentowanych schematów jako lepszego od pozostałych. Zależnie od potrzeb w danym miejscu należy stosować rozwiązania różnorodne.

Jakie będzie odpowiednie dla opracowywanego przeze mnie miejsca? O tym w kolejnym poście.

poniedziałek, 20 lipca 2009

Otworzyć miasto na Skarpę!


Czersk i omijająca go dziś Wisła


Współczesne zdjęcie Czerska (fot. Marek Ostrowski)
Daleko w tle widać Wisłę; u podnóża zamku pozostałość po dawnym korycie


Czersk. Dawna siedziba książąt mazowieckich. W czasach świetności Wisła płynęła tu bezpośrednio pod wzgórzem na którym stoi zamek. Podmywała brzegi skarpy. Dziś rzeka odsunięta jest od miasta o 2 km. Od czasu powodzi, po której Wisła wyżłobiła sobie nowe koryto, znaczenie Czerska szybko zmalało. Chce się powtórzyć za Markiem Ostrowskim, iż przykład ten dobitnie ukazał, "że to nie urzędy i zamki, ale Wisła decyduje o randze miasta." [Ostrowski 2006, s.48]

Także w Warszawie Wisła płynęła bliżej skarpy, a z czasem odsunęła się. Na szczęście dla rozwoju miasta o wiele mniej niż w Czersku. (Swoją drogą, ciekawe czy nazwa Powiśle pochodzi stąd, że zajmuje obszar po Wiśle? Nie udało mi się jeszce tego ustalić.)

Faktem jest, że dziś warszawiacy chcieliby mieć Wisłę bliżej. Nie chodzi tu zresztą tyle o zbliżenie fizyczne co raczej mentalne. Mikołaj Madurowicz hura-optymistą nie jest: "Utopią jawi się tożsamość Warszawy jako zielonego miasta nad Wisłą (bo nad Wisłą rosną łozy, w łozach można dostać w mordę lub zostać zgwałconym)." [Madurowicz 2008, s.149], są jednak miłośnicy rzeki, którzy nie czekają, aż ktoś im tą rzekę zorganizuje. Niektórych z nich opisał Filip Klimaszewski: panie Małgorzata i Elżbieta, które na nabrzeże przychodzą z psami; Jacek i Kamil z Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego; pan Sławek, który z Wisły ryby łowi, je i nawet chwali, że smaczne; pan Jerzy - amator plażowania oraz pan Waldek, zamieszkały pod mostem Świętokrzyskim. [Klimaszewski 2009, s.7]


panie Małgorzata i Elżbieta (fot. Filip Klimaszewski)


Jacek i Kamil (fot. Filip Klimaszewski)


pan Sławek (fot. Filip Klimaszewski)


pan Jerzy (fot. Filip Klimaszewski)


pan Waldek (fot. Filip Klimaszewski)

Za zbliżeniem miasta do wody świadczy historia: "Tożsamość Warszawy jako miasta wybitnie powiązanego z wodą zdradzają nazwy ulic: Dunaj, Nalewki, Żurawia, Topiel, Bagno, Kanałowa, Stawki, Rybaki, Bugaj czy dzielnica Powiśle, ponadto ulica Źródłowa, park Morskie Oko, Moczydło, a także Skarpa Warszawska." [Madurowicz 2008, s.129]

Wizja ściślejszego połączenia miasta z rzeką towarzyszy Warszawie od dawna. "(...) głównymi ideami urbanistycznymi i priorytetami w kształotowaniu oblicza Warszawy okazywały się: połączenie krajobrazu naturalnego i kulturowego miasta, 'przeniesienie' Wisły do Warszawy, jednocześnie zaś odwrócenie metropolii ku Skarpie, Dolnemu Mokotowowi, Jeziorku Czerniakowskiemu (...)" [Madurowicz 2008, s.163]

Obecnie (wakacje 2009) organizowany jest przy Wiśle festiwal Przemiany. Jego skala jest imponująca. "Nie chcemy zburzyć urody tego miejsca, ale ją wydobyć. Pokazać, że Wisła to ogromny atut Warszawy" - przekonywała Ewa Czeszejko-Sochacka, pełnomocnik pani prezydent ds. ESK 2016 [Kowalska 2009] Działają prężnie fundacje takie jak JaWisła.


festiwal Przemiany 2009 nad Wisłą

Ale Wisła jest ciągle daleko od miasta. Dlaczego?

Wydaje się koniecznym wyeksponowanie innego problemu i zrozumienie, że głoszenie dziś haseł: otwierać miasto na rzekę! jest przedwczesne. Tak przedwczesny był i jest ten slogan od dziesiątków lat. Dlatego nie działa.

Pierwszorzędne znaczenie w planowaniu miasta ma zachowanie odpowiedniej skali. Socjologowie miasta uczą, że dystans, który człowiek chętnie przebędzie pieszo to około 300-500 metrów (5-10minut). Dłuższy dystans przebyć możemy samochodem, ale do tego potrzeba drożnych ulic. Rozwiązaniem lepszym jest komunikacja miejska, ale musi być bezpieczna i czytelna. Wiemy poza tym, że nasze odczucie, czy w przestrzeni COŚ jest daleko czy blisko nie zależy jedynie od fizycznego dystansu. Znaczenie zasadnicze ma tutaj czytelność układu, wyrazistość celu i atrakcyjność tego, co mijamy po drodze. I? I tu jest pies pogrzebany.

Nie pomogą tu inwestycje takie jak Centrum Kopernik, bo już nowa Biblioteka UW, która jest jedną z najlepiej ocenianych i najbardziej lubianych instytucji publicznych stolicy, jest oceniana jako leżąca na uboczu.

Mało powiedzieć, że Śródmieście z Powiślem nie są połączone. Dzieli je wykształcona przez wieki bariera przestrzenna i mentalna! Na początku dziejów miasta na skarpie rozsiadła się władza, podczas gdy u podnóża zbierała się osadnicza biedota. Magnackie pałace oraz mieszczańskie kamienice odwrócone były do Wisły tyłem. Aż do 1898 roku skarpa stanowiła oficjalne wysypisko śmieci (nie była w stolicy uregulowana sprawa wywozu odpadków). W XIX wieku Powiśle przekształciło się w dzielnicę przemysłową, w której warunki życia odpowiadały epoce: mieściły się tu zakłady gazowe, rzeźnie miejskie, browary, stacje pomp rzecznych i wiele fabryk. Elbląski dziennikarz pisze w 1892 roku o kanałach, wyziewach zgnilizny i wielkim ruchu, jako elementach charakterystycznych dla tego obszaru. Zabudowa była substandardowa i chaotyczna; przeważnie drewniana i parterowa.



koncepcje zachowania istniejącego na początku XX wieku zjazdu na Powiśle z Alei Jerozolimskich. Nowo utworzone zjazdy usytuowano dalej na wschód. W ten sposób budowa mostu Poniatowskiego połączyła Śródmieście z prawą stroną Warszawy, ale oddzieliła je od Powiśla.
[Omilanowska, s.56-57]

Potwierdza to Marek Ostrowski: "(...) sama Warszawa przez większość swojego istnienia nie rozwijała się nad Wisłą, ale na wysoczyźnie, w znacznym oderwaniu od rzeki. Bliskość geograficzna nie miała znaczenia - decydowała bariera skarpy wiślanej: fizyczna i psychologiczna. (...) Powiśle, kolebka osadnictwa, stawało się w coraz większym stopniu oficyną miasta leżącego powyżej." [Ostrowski 2006, s.70] Dalej autor dodaje, że Powiśle utrwaliło się wyraźnie jako obszar gorszej kategorii.

Sprawa, w pierwszej kolejności, rozbija się zatem o Skarpę Wiślaną. To ona jest pierwszą barierą dzielącą Warszawę od Wisły.

To powoduje, że hasło: otwórzmy miasto na rzekę samo jest bezpłodne, puste. Planuje się kolejne wielkie inwestycje na Powiślu: Centrum Kopernik, Bulwary Wiślane itp... Wydamy kolejne wielkie pieniądze na rozwiązania podobne do tunelu wzdłuż Wisły i będziemy zastanawiać się później, czemu jest tam pusto, skoro taki ładny kawałek trawy powstał. A wiele działań w ogóle nie zostanie podjętych, bo z powodu zbyt małej ilości uczestników okażą się nieopłacalne.

W pierwszej kolejności otwórzmy miasto na Skarpę!